poniedziałek, 28 lutego 2011

navy blue i biel

Witam,

przynajmniej u nas na Wyspie robi się trochę wiosennie. Jak nie dmucha to jest całkiem, całkiem.
Można stopniowo wchodzić w lżejsze ciuszki. Szczególnie, że jesteśmy zahartowani po zimie.
Wcześnie nagły przeskok jesień-zima był odbierany boleśniej.

Grubsze kurtki i swetry mogą stopniowo wędrować do worka i na strych.

Dzisiejszy zestaw jest wyraźnie w kolorach navy blue, jako nowość pojawiła się biel. Zresztą pojedyncze elementy już od kilku dni.
Coś w tych trendach musi być Trendy kolorystyczne wiosna/lato 2011 u Mr.V. Chociaż przeczytałem to dopiero wczoraj wieczorem, a biel pojawiła się wcześniej. Czyżby nostalgia za przemijającą zimą.

No i sam zestaw jako "mieszanka" wełny i bawełny, w całości stosunkowo lekki - chociaż dzięki warstwowości wciąż wystarczająco ciepły.

Ciekawostką są wełniane rękawice bez palców, spełniające swoje zadanie nie gorzej niż skórzane z palcami. Używam takich rękawic od 5 lat w swoich historycznych projektach, zresztą sam je szyję.
Tym razem przeniosłem je do cywilnego stroju. Białe przeszyłem i obrębiłem przedwczoraj wieczorem.

No i fotki:




pozdr.Vslv

niedziela, 27 lutego 2011

prawie Wiosna

Witam,

wiatr trochę schował swoje ostre zimowe pazurki, świeci słońce. Zrobiło się prawie wiosennie.
Dzisiejszy dzień bez wielkich wypraw i włóczęgi. Jednak starczyło czasu i chęci, aby z Vegą powędrować trochę do lasu. Tam też można zobaczyć pozostałości Zimy - zamarznięte rozlewiska.

Zestaw szmatkowy dopasowany do dnia, pogody i celu, czyli drobnego spaceru.











pozdr.Vslv

p.s. nie używam PS lub podobnych programów. Jedynie Picasa i nic więcej

sobota, 26 lutego 2011

Gothensee

Witam,

o poranku wyruszyliśmy na pieszą wyprawę dookoła jeziora Gothen, aby wrócić pieszo do Świnoujścia.
Łącznie przedreptaliśmy około 20 kilometrów po różnych pełnych uroku miejsca. Pogoda dopisywała, chociaż z północnego wschodu dmuchało przenikliwym zimnem.

Zestaw szmatkowy całkowicie tradycyjny, oparty na wełenkach i skórach. Skórzana kurtka doskonale chroniła przed lodowatym wiatrem. Przy okazji zabrałem wełniane bezpalcowe rękawiczki, kiedys uszyłem je na historyczne zimowe wyprawy. Spisują śię świetnie, chroniąc przed zimnem i pozwalając na wygodne trzaskanie fotek.
Po zachodzie słońca kolejną wyprawę mieliśmy za sobą.











I dużo, dużo więcej, wystarczy kliknąć poniżej

Gothensee

pozdr.Vslv

piątek, 25 lutego 2011

wyjazd

Witam,

w dniu dzisiejszym odbyłem podróż służbową do Szczecina na kolejne posiedzenie Izby Morskiej. Oczywiście, aby nie uchybić powadze Wysokiej Izby i całego Sądu wybrałem zestaw dopasowany do sytuacji.
Biorąc pod uwagę, iż jest to sąd morski w kolorystyce znaczny udział ma navy blue.

Cała reszta na fotkach.Niestety, a może to i dobrze - nie mam czasu na obszerniejszy tekst.
Po późnym powrocie szykuję ekwipunek na jutrzejszą pieszą wyprawę dookoła jeziora Gothen.
Do przejścia mamy około 20 km. Prognozy pogody są świetne - cały w pełni słoneczny dzień.






pozdr.Vslv

czwartek, 24 lutego 2011

bosmanka

Witam,

w ramach wymiany poglądów z Górolem - służył kiedyś w MW zanim powrócił w swoje rodzinne góry:
Anonimowy pisze...
Moleskin MW był ok.ale bosmanka..tragedia.Krążenie też było lepsze w latach 70.Pozdro.
Górol z gór

przypomniałem sobie o oryginalnej bosmance, jaką posiadam od dłuższego czasu z bardzo tradycyjnej angielskiej firmy Guards. Założona w 1843 roku, najprawdopodobniej już od dłuższego czasu nie występuje na rynku europejskim i lokalnym brytyjskim.
Jedyne co znalazłem to strona reklamowa z 1954 w ciekawym miejscu
Britain's History in Photographs - HISTORYWORLD

Kurtka jako strój celników i straży przybrzeżnej, uszyta jest z zacnej grubej, lecz gładkiej i sztywnej w 100% wełnianej tkaniny (bez żadnych dodatków). Nieźle się spisuje w chłodnych jesiennych pogodach. Jednak w warunkach zimowych niekoniecznie. Wszystko zależy od wiatru, który potrafi przenikać przez nieosłonięte miejsca. Dołożenie futrzanego kołnierza trochę poprawiło sytuację.

Tak, czy inaczej, mimo prognozowanego zimna i chłodu wybrałem tę bosmankę na dzisiejsze wyjście do pracy. Dobrze, że przezornie dorzuciłem wyjątkowo ciepły moherowy szalik - oryginalny wyrób ze Szkocji. Tamci Górole też wiedzą, co to znaczy chłód.

Bosmanka jest w wyraźnej wersji fit, nie ma możliwości włożenia czegoś więcej pod spód, niż gruby sweter. Wybór padł na norweski "Dale of Norway" też w końcu od specjalistów od chłodu.

Całość wypadła na granicy komfortu termicznego, spocić się nie zdążyłem.

reszta na fotkach.




pozdr.Vslv

środa, 23 lutego 2011

sailor

Witam,

wyjątkowo mroźny poranek i czyste niebo, gdyby nie totalny brak śniegu lub szronu - można by pomyśleć, że to zima :-) Przez cały dzień i najbliższe również, ma być zimno, sucho i słonecznie.
Poza cieplejszym, niż zazwyczaj okryciem, dobre okulary przeciwsłoneczne, też się przydadzą.


Wreszcie znalazłem swoją wymarzoną dokersko-żeglarską wełnianą czapeczkę. Jest dokładnie taka, jaka miała być. Wykonana z grubej i solidnej, przy tym lekko sfilcowanej wełny. Odpowiednia wysokość i grubość. No i pogoda dopisała, aby ten nowy nabytek przetestować. Jest idealna.

Jak już mam żeglarską czapeczkę, to dołożyłem budrysówkę. Kurtka ta przeszła lifting. Ze względu na zbyt płytki kaptur i przykrótkie rękawy - doszyłem odpowiednie futerka, co zresztą znacznie poprawiło komfort termiczny. Różnica w tym zakresie jest olbrzymia, chociaż to tylko kilka kawałków futra.


Sweterek też jest typowo żeglarsko-rybacki z odpowiedniej wełny. Oczywiście nie może zabraknąć kolorowego szaliczka w pomarańczowym kolorze "emergency". Szaliczek jest "marchewkowy" i trzeba uważać wychodząc do lasu, ponieważ wygłodniałe zające z wielkimi zębiskami skaczą do gardła.
Można też trafić na polującego GrossaBossa


Długi wierzchni szaliczek o multi-spłowiałych-kolorach robi za galę banderową po sztormowych i słonecznych przejściach.
Tak ubrani i wyekwipowani możemy ruszyć spokojnie na polarno-morską wyprawę i nie mniej spokojnie spacerować po naszej wyspie z polarno-morskim klimatem.


pozdr.Vslv

wtorek, 22 lutego 2011

dlaczego?

Witam,

po co są blogi o modzie? Nie wiem, a właściwie wiem, tylko nie chcę przyjąć tego do akceptującej świadomości.
Niezłą diagnozę tego zjawiska można przeczytać na blogu EgoMorphosis FFF by LMP popełnioną przez GrossBoss'a. Jak na GB, czyli WielkiegoSzwa przystało, niezmiernie arogancka i złośliwa, chociaż do bólu wurwa prawdziwa.

Dlaczego prowadzę tego bloga? Hmmm...właściwie nie wiem... Coś mnie tam kiedyś, jakieś idee mnie wkręciły. Nic nie sprzedaję i nic nie kupuję. Na FB wchodzę sporadycznie, a kolejne wpisy wchodzą tam automatycznie, bez dodatkowego starania. Uzbierała się około setka znajomych (serdecznie pozdrawiam!!!) - jednych znam dobrze i bardzo dobrze, innych wcale nie kojarzę, ale są.

Założyłem sobie StatModula i wiem, że w miarę regularnie zagląda do mnie z półtorej setki osób. Kilka osób stale i wytrwale komentuje moje poczynania - serdecznie pozdrawiam i dziękuję.

I właściwie dla tej grupy paru setek osób dość regularnie pisuję i fotografuję. Nawiązałem kilka/kilkanaście wirtualnych przyjaźni/znajomości i mam wrażenie, że znamy się od wieków.
Weszło w krew i tak się kręci.

Dzisiejszy dzień jest bardzo mroźny i nie mniej słoneczny z czystym błękitnym niebem. Śniegu, ani śladu. Po kanale portowym smętnie pętają się kawałki kry w minimalnych ilościach. Poziom wody normalny średni, wiaterek zefirek.
Całkiem inny świat, niż nie przymierzając w TVN24.

Jedyne co jest odczuwalne, to przenikliwe do szpiku kości wilgotne zimno.
Wczoraj do kwiaciarni Aubriety zajrzały dwie dziewczyny, które właśnie przyjechały z Norwegii. Przybyły z chłodnego poniekąd kraju - bardzo zmarznięte i fioletowe, a równocześnie zdziwione, że jest zimniej niż u nich.
Świnoujście to dziwne miasto. Najwyższa średnia roczna temperatura w Polsce i równocześnie bez względu na porę roku najbardziej odczuwalny chłód. Dzisiaj rano, poza kilkoma kamikadze dziewczynami - nie spotkałem nikogo, kto nie miałby nakrycia głowy. Przeważają kurtki z kapturami, jak wśród Innuitów.

Wizerunkowo jestem dzisiaj ubrany dość lekko, ale pozory mylą. Kilka warstw wełenek robi swoje. Zewnętrzny cienki płaszcz służy jako wiatrochron. Wybrałem wybrałem gruby filcowy kapelusz, z nisko opadającym rondem - przy niezbyt silnym wietrze wystarcza.

Do fotek założyłem okulary p.słoneczne - te są w sam raz na dzień, jak będę wracał z pracy. Wczoraj sprawdziły się doskonale, mają rzeczywiście dobre przyciemniane szkła.
To taka kolejna perełka w mojej kolekcji. Typowo wintydżowy kształt i wysoka jakość za jedyne 2zł w SH. Mogę podać firmę: Dakota Smith model Antique Gold. W tej wersji, już w ofercie tej firmy nie występują. Praktycznie można trafić na takie, przez niezwykle szczęśliwy przypadek.




pozdr.Vslv

poniedziałek, 21 lutego 2011

orange

Witam,

dzisiejszy dzień zapowiada się słoneczny, chociaż chłodny. Wcześnie rano było rzeczywiście zimno, jednak tak nie musi być cały dzień.
Mimo, że mamy zimę w pełni - jednak w tej miejskiej części naszej wyspy nie ma śladu śniegu. Przeważają spłowiałe zielenie i szarości. Na szczęście jest jeszcze słońce na błękitnym lub granatowym niebie.
Taki jest dzisiejszy zestaw w warstwie kolorystycznej. Ciepłe kolory zapewniają koszula, sweterek i apaszka/fular w pomarańczowo-żółtych tonacjach. Gdyby słońce było zbyt rażące - w komplecie są przyciemniane okulary, model "antique gold".


W zestawie są również i cieplejsze kawałki. Obszerny lekko ocieplany płaszcz i trochę grubsze kraciasto-szare wełniane spodnie.
O tej porze roku noszę zazwyczaj, a właściwie stale buty o wyższej cholewce. W sam raz te półbuty dzięki grubszej podeszwie oraz cholewce o podwójnej warstwie grubszej skóry i tkaniny wewnątrz, są wyjątkowo ciepłe. Można powiedzieć, że jest to lekko trekingowa wersja półbutów, jednak bez epatowania "sportowością". Zresztą w trakcie urlopu doskonale się sprawdziły przy jednej z pieszych wypraw/spacerów.



Oczywiście nie może zabraknąć takich "drobiazgów", jak filcowy kapelusz, skórzane cieplejsze rękawiczki i przyzwoity wełniany szalik.


pozdrowienia Vislav

niedziela, 20 lutego 2011

kolorowo wyprawowo

Witam,

kolejny weekend i kolejna wyprawa. Łącznie przedeptane kilkanaście kilometrów po jak najbardziej wysuniętej na Zachód części wyspy Uznam. Przejazd niemiecką niemiecką UBB z Świnoujście-Centrum do Zinnowitz i dalej pieszo do Karlshagen i Peenemuende. Dzikie plaże, piękne osiedla nadmorskie, pozostałości po kompleksie wojskowym związanym z rakietami V-1 i V-2, oraz pracami Von Brauna - to wszystko mieliśmy okazję obejrzeć w czasie ośmiogodzinnej wyprawy.

Zestaw na tę wyprawę był wyraźnie kolorowy - w wierzchniej warstwie bazujący na nowocześniejszych tkaninach o różnym składzie. Warstwa spodnia, prawie niewidoczna na fotkach oparta na różnego rodzaju wełenkach z całkowitym wykluczeniem bawełny. Współtowarzysz wyprawy - Marek, już całkowicie przekonał się do tego rozwiązania. W tej chwili nie wyobraża sobie "podkładu" z bawełny, lub hitech wynalazków.

W stosunku do wcześniejszego (raz użytego w czasie urlopu) rozwiązania, czyli hitech kurtki i spodni trekkingowych - wierzchnią kurtkę i spodnie zamieniłem na bardziej "przewiewne" rozwiązania. Przy intensywnym marszu postęp jest znaczny, nie ma efektu "foliowego" worka.
Warstwa wełenek zapobiegała marznięciu mimo wietrznej i zimnej pogody. Zamiast prognozowanego słońca, były chmury i przelotne opady śniegu.

Wyprawę zaliczam do udanych - reszta na fotkach.









Więcej i bez kolaży - kliknij poniżej:

wyprawowo

pozdrowienia Vislav

p.s. Muzeum Historyczno-Techniczne Peenemünde