czwartek, 29 września 2011

nie zawsze

Witam,

nie zawsze uzyskujemy zamierzony w wyobraźni efekt. Czasami z różnych powodów mamy coś bliżej nieokreślonego, lub po prostu gniot.

Przyczyny bywają różne - czasami po prostu można przedobrzyć. Działa tutaj zasada: lepsze jest wrogiem dobrego - lub, jak mawiał w takich przypadkach mój kolega Mamut: nie psujmy tego co dobre.

Tak też było z tym obrazkiem o pierwotnej nazwie: portowa ławeczka, przechrzczony przez Aubrietę na chłopek na ławeczce .
Zamierzenia były ciekawe, czy gra z perspektywą. Przy kolejno nakładanych farbach wyglądało to nieźle.

Jednak koniecznie musiałem ten obrazek poprawić, aby było ślicznie. Niestety farby wodne nie lubią zbytnich poprawek, a po położeniu werniksu "wyłażą" spodnie warstwy i wyszedł taki wymęczony gniot. Trzeba będzie wrócić do tego motywu za jakiś czas.
W każdym bądź razie pokazuję efekt. W końcu ten blog to forma upublicznionego pamiętnika. Coś tam z autocenzury oczywiście działa, ale nie do końca :-).



W szmatkach bez fajewerków, czyli po roboczemu.





pozdr.Vslv

środa, 28 września 2011

Wpływ fotografii na....

Witam,

jak słusznie zauważyła MariaM w komentarzu do poprzedniego tematu: poszedłem, jak burza

Stale powstają nowe obrazki, jako dodatkowy komentarz do już obszernie pokazywanego w krótkich opisach i obszernych fotorelacjach tygodniowego letniego pobytu na Bornholmie. Ta relacja nie została jeszcze ukończona, jednak docelową wizję można już zobaczyć - pozostał jeszcze pierwszy dzień do finalnego pokazania.

Impresje z pobytu na słonecznej wyspie - Bornholm 2011r.

Uważny czytelnik, a właściwie obserwator - z łatwością zauważy, że pierwotną inspiracją do powstającej serii "Poranki w Gudhjem" są rzeczywiste miejsca.
Jednak po drodze jest duża ilość wykonanych zdjęć, a niektóre z nich posłużyły właśnie jako swoiste "źródło" do rysunków.

Dla zastanawiających się nad wyborem własnie takiej drogi dedykuję niezmiernie ciekawy felieton autorstwa Artura Nowakowskiego "Wpływ fotografii na...".

Dla zachęty fragment tego artykułu:

Fotografia, od momentu pierwszych eksperymentów heliograficznych Niecephora Niepce, przez dagerotypię i negatywowo-pozytywową technikę Talbota wywarła ogromny wpływ na dziewiętnastowiecznych artystów. Tymi, którzy mogli wykorzystać fotografię w dosłownym tego słowa znaczeniu, byli między innymi impresjoniści. Zainteresowanie nowym wynalazkiem skierowało się ku efektom, które powstają na zdjęciu bez intencji kompozycyjnych obrazu. Odeszli oni w ten sposób od starych przyzwyczajeń w odniesieniu do ujęcia malowanego przedmiotu. Dzięki temu, że fotografia była wówczas wykonywana z pułapu niższego niż twarz człowieka, a aparat fotograficzny obcinał wyżej położone części pola widzenia, zwrócono uwagę na wartości kompozycyjne związane z zawężeniem np. nieba nad fotografowanymi domostwami. Była to na swój sposób nowość kompozycyjna, którą wykorzystał najpierw Pissaro (1887) a potem Cezanne.
Artur Nowakowski - Wpływ fotografii na twórczość impresjonistów; Foto Pozytyw.- 1999, Nr. 6, ss. 25-27

Oczywiście w żaden sposób nie porównuję się do tak znanych nazwisk, jestem tylko amatorem próbującym swoich sił i umiejętności. Jednak o wiele bardziej wolę tę metodę, niż eksperymentowanie w Photoshopie i podobnych cyber-narzędziach.

Wczoraj właśnie ukończyłem kolejny obrazek "Mgiełki w porcie" - to co jest widoczne w drugim planie.



Cała seria ma obejmować dwanaście obrazków, czyli jestem w 1/3 drogi. Pierwsze cztery już oprawione, wiszą na ścianie w pokoju.



Wracając do przywołanego artykułu Artura Nowakowskiego, właśnie pracuję nad kolejnym tematem: "Portowa ławeczka - autoportret". Jest to właśnie przykład zmienionej perspektywy poprzez użycie krótkoogniskowego obiektywu i aparatu fotograficznego ustawionego bezpośrednio na ziemi, a właściwie w kałuży.



Bezsprzecznie fotografia od czasu do czasu wtórnie wpływa na moje szmatkowe wybory. Z wieczora coś tam wybieram na kolejny dzień.
W założeniu wszystko jest OK i współgra ze sobą i kształtem/rozmiarem sylwetki. Przelotne spojrzenie w lustro o poranku specjalnie nie zmienia mojego zdania.
Jakiś czas później powstaje seria fotek i wtedy wychodzą różne niedoskonałości i wzajemne niedopasowania. Stanowi to jakąś nauczkę na przyszłość, ewentualnie eliminuje niektóre elementy garderoby z zagraconej szafy zwalniając miejsce na kolejne eksperymenty.
Chociaż ostatnio wrzucam na siebie różne szmatki poniekąd "jak leci", dbając wyłącznie o minimalnie ogólne dopasowanie.
Więcej czasu poświęcam na rysowanie.







pozdr.Vslv




wtorek, 27 września 2011

zmięto

Witam,

dzisiaj zmięto-lniano-bawełniano.
Pogoda w miarę dopisuje, tzn.nie pada, a nawet czasami błyśnie słoneczko. Ogólnie to bywa momentami ciepło. Przyszedł i czas na bawełnianą marynarkę - wbrew obiegowym opiniom bawełna nie zawsze i niekoniecznie jest najlepsza na upały. Dotyczy to cienkich i bardzo ściśle tkanych tkanin.
Z takiej tkaniny jest uszyta marynarka. Niestety w bardzo gorące dni nie zdaje egzaminu ze względu na małą "przewiewność". Natomiast wczesną jesienią, lub późną wiosną jest niezła.
Reszta to lniano-bawełniane spodnie i lniana koszula bez kołnierzyka. Ta druga, to trochę taki odpowiednik T-shirta - zresztą wolę tę wersję od bawełnianych praprzodków.
Kolorystyka w miarę spokojna poza czerwienią poszetki i skarpetek, oraz granatu trampek.

Wszystko to jest dość zmięte, ale wczoraj wieczorem siedząc przy malowaniu obrazka z bornholmskiej serii, nie bardzo miałem chęć na żelazko i deskę do prasowania. Zresztą przy tego typu tkaninach efekty prasowania są krótkotrwałe i niekoniecznie przy pierwszych zmięciach wizualnie ciekawe.






Kolejne obrazki z cyklu "Poranki w Gudhjem"


Droga do portu


Skałki

pozdr.Vslv

poniedziałek, 26 września 2011

T-shirt

Witam,

niezbyt często sięgam po T-shirty w swoich zestawach. Jednak przyszedł czas i na to rozwiązanie. Po za tym użyłem sporo różnych krateczek i innych wzorków. Od czasu do czasu pojawiają się też "płytkie" trzewiki. Idzie na jesień, chociaż dzisiejszy dzień nie jest specjalnie chłodny - jest bezwietrznie, a i czasami wyjrzy słoneczko.






no i parę fotek z porannego weekendowego spaceru





pozdr.Vslv

piątek, 23 września 2011

modyfikacja

Witam,

z dnia wczorajszego pozostała marynarka i koszula. Cała reszta uległa wymianie, a zestaw modyfikacji w kierunku zaprzeczenia zwyczaju "casual friday".

Marynarka w połączeniu z kamizelką nieźle się spisuje nawet w chłodniejsze dni, jaki właśnie mamy dzisiaj. Ponadto lubię klasyczne skandynawskie wyroby zarówno ze względu na kolorystykę i wzornictwo, lecz również co jest dla mnie ważne - wysoką jakość tkanin i wykonania.





Powoli zbliżam się do końca w swojej fotorelacji z wakacyjnej wyprawy do Gudhjem. Pierwszego dnia, zaraz po przybyciu do Gudhjem rozlokowaliśmy się w domkach. Już samo miejsce pobytu jest wyjątkowo sympatyczne, kolorowe i schludne. Domki mają pełne wyposażenie do stacjonarnego pobytu.
Po chwili odpoczynku i przekąsce wyruszyliśmy na pierwszy spacer w kierunku morza.
Odkrywamy coraz to nowe widoki i jesteśmy wyjątkowo oczarowani tym miejscem. Stwierdzamy, że naprawdę było warto wybrać się na słoneczną bałtycką wyspę. Jak się zresztą okazało później, nie żałowaliśmy ani jednego dnia pobytu.











Zresztą oczarowanie tą bajkową wyspą nie minęło do dzisiaj i po skończonym obrazku na stole rozpocząłem rysować i malować cały cykl: "Poranki w Gudhjem". Pierwsza praca to "Mały porcik rybacki nieopodal Gudhjem" zakończona wczoraj.



pozdr.Vslv

czwartek, 22 września 2011

Połączenia

Witam,
wciąż jeszcze zaległości z pobytu na Bornholmie.

Dzień drugi i pierwsza dłuższa wycieczka po pełnym wrażeń zwiedzaniu Gudhjem i bliższych okolic. Po porannym spacerze po miasteczku i pogawędce przy piwie, oraz wizycie na basenie - wybraliśmy się na pieszą wycieczkę wzdłuż wybrzeża morskiego, w kierunku północnym.
Po drodze napotkaliśmy menhiry, czyli pionowo ustawione ociosane głazy "spoglądające" na morze. Maria złożyła hołd duchom z zamierzchłych czasów, tańcząc z szalem w ręku - w kręgu wytyczonym przez te pomniki dawno zapomnianej przeszłości. Po przejściu kolejnych kilometrów trafiliśmy na mini plażę pokrytą piaskiem i kamieniami. W tej części wybrzeża bezpośredni dostęp do morza jest utrudniony, zazwyczaj są to kamienne urwiska. Po drodze mijaliśmy strumyki, ciemne lasy, budowle zagubione pomiędzy wzgórzami i drzewami. W końcu sierpnia jest tutaj już całkowicie pusto i w ciągu całej drogi nie napotkaliśmy nikogo, ani tubylców, ani turystów. Towarzyszyła nam wyłącznie piękna i miejscami dzika natura.










No i przełączając się do teraźniejszości, czyli dnia dzisiejszego. A dzisiejszy zestaw jest lumpiarski w charakterze i wyglądzie również. Elegancka, za to niezbyt fit wełniana marynarka spotkała się z wymiętymi spodniami cargo ze zwykłego bawełnianego drelichu, a do tego doszły żeglarskie buty i takież morskie w wyrazie skarpetki. ostatnio bawią mnie takie różne połączenia, a to jedno z nich:






pozdr.Vslv

środa, 21 września 2011

pogoda zmienną jest

Witam,







no i mamy tę porę roku, gdy w ciągu jednego dnia możemy mieć totalny mix. Chłodny poranek, upalne popołudnie, silny wiatr i deszcz - wszystko na przemian. Nieźle się wtedy sprawdza lekka, skórzana kurtka. Mam właśnie coś takiego, w kroju zbliżone do krótkiej marynarki.

pozdr.Vslv